Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2016

Rodzeństwo w obliczu śmierci cz.1 - Historia prawdziwa - Post Gościnny

Wielu z nas ma rodzeństwo. Ja również mam siostrę, brata i każdy z nas jest skrajnie inny. Jedyne co nas łączy to więzy krwi i ten sam ból w obliczu tragedii. Wtedy wszystkie różnice przestają istnieć, ból rozbraja nas na chwilę ze wszystkich naleciałości jakie nabywamy latami naszego życia. Wszystkie nasze talenty, przyzwyczajenia, cechy charakteru, powielane zwyczaje, które do tej pory nas różniły, stają jak wryte w obliczu bezsilności i sytuacji, której nie da się odwrócić, czasu, którego nie da się cofnąć.  Przychodzi moment prawdy.  Śmierć bliskiej osoby - sytuacja, w której dopuszczamy do głosu serce, schodzimy na ziemię i wreszcie zaczyna liczyć się człowiek. Nagle opada kurtyna iluzji potrzeb, za którymi podążamy...

Na co, na kogo się złoszczę, gdy złoszczę się na dziecko? - Post Gościnny

Atak złości. Wybuch!  Poniosło mnie. Nie panowałam nad sobą. Nie byłam wtedy sobą. Hormony. No co, każdemu się zdarzy. Coś mnie opętało. Nie wiem, co we mnie wstąpiło.           Krzyk na partnera, na przypadkowego kierowcę, który zajechał drogę, na dziecko. Zwłaszcza na dziecko. Obraźliwe słowa, wulgaryzmy, deprecjonowanie tego, co jeszcze przed chwilą było dobre. Zakazy, odbieranie uzyskanych przed chwilą przywilejów.           Potem, jak kubeł zimnej wody przychodzi refleksja, opamiętanie. Nie chciałam tego. Za mocno powiedziałam. To nie tak. Ale stało się. Już nie cofnę wypowiedzianych słów. Pojawia się uczucie wstydu, bezradności, złości już na samą siebie, że tak dałam się ponieść. Zwłaszcza, gdy wybuch dosięga małego dziecka. Kilkulatka, który nie chce się odpowiednio szybko ubrać, położyć spać bez marudzenia, zjeść kolacji, przerwać zabawy...

Bajkoterapia - czytamy dzieciom - Post Gościnny

Czytanie dzieciom bajek, opowiadanie baśni, zbliża nas emocjonalnie do naszych dzieci i jednocześnie wpływa wszechstronnie na rozwój dziecka. Jak wpłynęło na mnie? Mój mały, maleńki, Czy ty o tym wiesz, że nocą - północą Chodzi złoty jeż? Drzew pilnuje w sadzie, pod jabłonką śpi, a gdy go obudzić, jest okropnie zły!     Gdy miałam kilka lat mój stryj opowiadał mi baśń o dwunastu stogach siana i zaklętych koniach. Opowieść była długa, pełna powtarzających się sekwencji, magicznych liczb i zdarzeń (trzej bracia, trzy noce, trzy wojny...) Za każdym razem opowieść była inna, wzbogacona o dodatkowe szczegóły, często przeniesione z mojego życia w magiczny świat.  Najmłodszy brat chętnie ze wszystkimi rozmawiał i lubił jeść kaszkę na mleku, nawet, gdy był już żonaty, gardząc wykwintnymi potrawami podawanymi na dworze królewskim. Oczywiście się złościłam bo tylko dzieci jedzą kaszkę, a nie dorośli. Ale stryj mnie zapewniał, że że królewicz jadł kaszkę...

Słowa leczą, słowa ranią - staram się, ale... - Post Gościnny

Rodzice czasem tłumaczą dzieciom, dlaczego coś się nie udało w taki sposób: Nie udaje mi się schudnąć, ale się staram. Nie znalazłem jeszcze pracy, ale się starałem. Przecież staram się nie pić za dużo. Ja osobiście d ość często spotykałam się z tym słowem w szkole.  Gdy byłam uczennicą usłyszałam: Ela się stara. Pamiętam swoją radość, gdy w dzienniku na koniec roku pojawiała się z wf czwórka, a wcześniej groziła ocena niedostateczna. I pamiętam swój wstyd, że dostaję coś z litości. Oraz smutek, że nigdy nie osiągnę takich wyników, jak klasa. To nie było uczucie sukcesu. To nie było uczucie, że ktoś mnie docenił. Raczej smutek, że zostaję ze swoim problemem sama, a za rok znów będę grzecznie czekać, aż wuefista doceni moje „starania”. Na to, że mam duży problem z aktywnością fizyczną i ze sobą, nikt jakoś nie wpadł. W szkole często jesteśmy nagradzani za chęci, włożoną pracę, właśnie staranie się. I chyba szkoła ma swój największy udział w zniszczeniu tego słowa. Pojawia się