Nawet kiedy zostaliśmy "dobrze wychowani" nie gwarantuje nam to ani sukcesu, ani odnalezienia sensu w życiu . Wychowując swoje dzieci chcemy im zaszczepić nasze normy moralne, naszą wiarę, nasze wartości i przekonania na temat świata i ludzi, a często nawet nasze aspiracje i pragnienia. Młody człowiek dorastając zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że to, co ma w głowie i w sercu, nie jest jego. Pojawia się sprzeciw, bunt, negacja tego, co nie jest w zgodzie z jego wewnętrznym kompasem. Brak świadomości o co właściwie chodzi, zarówno w nim jak i w najbliższych sprawia, że nie otrzymuje prowadzenia i nie odnajduje drogi do siebie. WYCHOWANIE SIEBIE Często dopiero w okolicy trzydziestki zdajemy sobie sprawę, że żyliśmy według cudzych oczekiwań i potrzeb, a nie własnych. Wtedy zaczynamy dorastać ponownie. Czasem narodziny dziecka stają się momentem, kiedy razem z nim wzrastamy i zastanawiając się nad tym, jak je wychować , zaczynamy sami wychowywać siebie. Patrzymy na nasz
Rozwój świadomości jest bezpośrednio związany z rozwojem naszej indywidualności. Społeczeństwu jednak nie potrzeba świadomych ludzi, bo takimi nie da się kierować. Świadome dzieci bywają z punktu widzenia rodziców wyzwaniem, albo wydają się wręcz trudnymi dziećmi - zwłaszcza jeśli mają świadomość większą niż ich rodzice. Trudno nimi manipulować. Niemal od początku mają odrębne zdanie, które wyrażają w zdecydowany sposób, wiedzą czego chcą, mówią co myślą i w ważnych dla nich kwestiach są nieugięte. Kierowanie nimi nie jest prostą sprawą. Złamane stają się ciche, "grzeczne", lękowe lub depresyjne albo wyzywające i zbuntowane. Z punktu widzenia społeczeństwa świadomi ludzie to oportuniści. Masami ludzi można kierować tylko wtedy, kiedy nie zastanawiasz się nad swoim życiem, ulegasz popędom, słuchasz reklam, przepychasz się przez życie łokciami, naśladując ślepo innych - którzy też nie wiedzą, dlaczego żyją w ten właśnie sposób , pisze Mariusz Włoczysiak, nauczyciel jogi i m