Przejdź do głównej zawartości

Co jest największą przeszkodą w bliskości?

Pracując z rodzicami wciąż odkrywam nowe rzeczy. Zauważyłam, że jakość naszej wiedzy możemy poznać po stosunku do tematu. Czy to, co wiemy na temat uczuć, emocji i na temat samej złości jest coś warte, widać na podstawie naszego stosunku do nich. Inteligencja emocjonalna w rodzinie powoli zaczyna nabierać znaczenia, jednak ciągle jeszcze boimy się uczuć, nie wiemy jak reagować, czujemy się bezradni. Złość należy do emocji, które najtrudniej nam kontrolować, z którymi radzimy sobie najgorzej. Rodzice dużo czytają na ten temat, a pomimo tego, w konkretnych sytuacjach nadal nie do końca wiedzą jak sobie poradzić ze złością, gniewem, agresją. Zarówno swoją jak i dziecka.

Jak pokazuje życie, magazyn informacji w głowie, to za mało, aby coś zmienić. Ważniejsze jest to, co robisz ze swoją wiedzą.

Często nie zastanawiamy się i nie zdajemy sobie sprawy z tego, co się z nami dzieje podczas złości. Wiemy, że jesteśmy źli i że mamy ochotę ukarać osobę, która, jak sądzimy, nas do tego doprowadziła. Wydaje nam się, że to ona jest odpowiedzialna za to co czujemy. Zwykle w innych dopatrujemy się powodów naszej złości. Zamiast skupiać się na szukaniu rozwiązania, skupiamy się na szukaniu winnego. To budzi gniew, wrogość i sprawia, że złość staje się największą przeszkodą w bliskości.

Zazwyczaj nie wiemy jaka jest rola złości i że taka istnieje. Jakie są jej przyczyny? Co można ze złością zrobić? Jak wykorzystać złość jako źródło informacji o nas samych i naszych dzieciach?


Podczas pierwszych moich wykładów, pogadanek, spotkań z rodzicami, temat złości wypływał tak często, że chcąc nie chcąc musiałam się weń zagłębić. Dziś, po 8 latach pracy na tym polu, złość nie ma już przede mną tajemnic. Z doświadczenia wiem, że warto ją poznać bliżej, a nawet się z nią zaprzyjaźnić. Teraz chcę Tobie ją bliżej przedstawić, pokazać, jak wiele się za nią kryje. Odczarować.

Z praktyki wiesz, że sama wiedza na ten temat nie wystarcza.  Jak w każdej dziedzinie, potrzebujesz jeszcze (bardzo ważne!) refleksji i... doświadczenia - czyli wprowadzenia wiedzy w życie. A tego nikt za Ciebie nie zrobi!

Żaden artykuł Ci nie pomoże, jeśli nie spróbujesz choć jednej rzeczy odnieść do siebie (refleksja) i przełożyć na praktykę (doświadczenie). To się wydaje oczywiste, ale czy wiesz jak mało osób wprowadza w życie, to o czym przeczytało? Prawie nikt.

Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze tak naprawdę nie lubimy zmian, a po drugie brakuje nam motywacji.  Dla mnie osobiście motywacją było to, co mogę zyskać w relacji z moimi córkami. A bardziej niż nad czymkolwiek innym zależało mi na bliskości. Co Ciebie motywuje? Naprawdę warto się na tym zastanowić i zadać sobie pytanie: Co mnie motywuje do zmian w relacji z dzieckiem? I można się tym podzielić w komentarzu.

Dla mnie istotne w innym niż dotąd odbieraniu złości swojej i dziecka, stało się uświadomienie sobie tego, co Klaus W. Vopel definiuje w prostych słowach: "Odczuwanie swoich ran nie ma żadnego rozsądnego odniesienia do rzeczywistych przewinień wroga".

Co to znaczy? Oczywiście będzie tyle interpretacji, ilu rodziców przeczyta ten artykuł. A ja jestem bardzo ciekawa, jak Ty odbierasz te słowa i co dla Ciebie znaczą. Doświadczasz tego w sytuacjach z dziećmi? (Hej! Naprawdę można się tym podzielić w komentarzu.) O ile jesteśmy skłonni przyznać przyjacielowi, że może odczuwać inaczej niż my, to już w stosunku do dziecka mamy zapędy do prostowania i narzucania tego, co powinno czuć. Znacie słynne: "Przecież nie ma się o co złościć"?

Wracając do cytatu, dla mnie jest to informacja o tym, że nasza interpretacja, a za tym nasze odczuwanie, może być bardzo oddalone od tego, co się faktycznie wydarzyło. Czyli, mówiąc inaczej, świat emocji jest skrajnie subiektywny. Na pewno w swoim życiu znajdujesz na to mnóstwo przykładów. Możesz napisać o tym w komentarzu - coś czuję, że to będzie refren dzisiejszego artykułu. Możesz propozycję napisania komentarza zignorować, albo potraktować, jako okazję do poćwiczenia. Zwykle, żeby coś osiągnąć trzeba się wysilić. :)

Jeśli do subiektywności odczuć (co utrudnia nam wzajemne zrozumienie) dodamy kłopoty, jakie mamy w zapanowaniu nad nimi, to nic dziwnego, że tak trudno nam się dogadać w rodzinie i że tak często dochodzi do konfliktów.

Jest na to jednak sposób. Jest nim ZROZUMIENIE.

Zrozumienie co się dzieje, co Ty (dziecko) czujesz, czym jest ta emocja, co ona sygnalizuje, kiedy się pojawia, jaka jest jej przyczyna i co można z tym zrobić. Następnie skupienie się na rozwiązaniu, a nie na tym czyja to wina.

Jeśli po przeczytaniu tego, co napisałam wyżej gnasz dalej w poszukiwaniu kluczowej informacji, to mam prośbę: zatrzymaj się. I przeczytaj poprzedni akapit jeszcze raz. Zbyt często umykają nam najważniejsze rzeczy tylko dlatego, że już o tym wiemy. Prześlizgujemy się po istocie rzeczy, w poszukiwaniu szczegółów, jak na przykład praktyczne wskazówki, których i tak nie stosujemy, albo stosujemy bez zrozumienia i pozostajemy przekonani o ich nieskuteczności.

Na jednym z warsztatów pewna mama ( i równocześnie nauczycielka w przedszkolu) powiedziała: "Czasem przychodzi się na warsztaty dla jednego zdania." Znajdź w tym artykule to zdanie dla siebie. To jedno zdanie może olśnić, albo obudzić niepokój. Może będzie nim tak oczywista z pozoru rzecz, jak to, że kluczem do lepszego radzenia sobie z tak zwanymi negatywnymi emocjami nie jest 101 sposobów, ale ich - tych emocji :) - zrozumienie.

Na początku proces zrozumienia przechodzisz powoli, jednak później będzie się to działo błyskawicznie. Będziesz łapać o co chodzi w mgnieniu oka. Dlatego zarzuty, że są różne sytuacje, w których nie ma czasu na analizowanie, co dziecko czuje, są jedynie wymówką. Kiedy już rozumiesz, to swoje intuicje na temat emocji w sytuacjach konfliktu będziesz odbierać jako olśnienie: "acha! o to chodzi!" A może już Ci się to zdarza? (Wiesz gdzie możesz się tym podzielić?) :)

W każdej, nawet najbardziej kochającej się rodzinie są sytuacje, kiedy pomiędzy rodzicem i dzieckiem pojawia się złość, czasem gniew, a nawet wrogość. Musimy wiedzieć jedno: to my sami powołujemy ją do życia, my karmimy i my możemy uspokoić. Mamy tą możliwość, mamy tą moc. Chcemy nauczyć tego dzieci.

Często pojawiająca się złość u dziecka budzi naszą niechęć, czasem gniew, a w konsekwencji oddala nas od siebie. Ze wszystkich emocji złość jest największą przeszkodą w bliskości. Ta sama złość może stać się dla Ciebie pretekstem do lepszego poznania Twojego dziecka, tego o co mu chodzi, co jest dla niego ważne i jakie rzeczy najczęściej je irytują. Stąd już tylko krok do rozwiązania problemu.

Komentarze

  1. Jakich słów używać, zwrotów, zdań, gdy dziecko wpada w złość, krzyczy i płacze. Oprócz, jejku Mała nie wiem o co Ci chodzi (często nie wiem), proszę Cię nie płacz, to nie przychodzi mi nic do głowy w takich sytuacjach. Moja córka ma niecałe 2 latka, teraz to ma miejsce kilka razy dziennie, o ubranie butów, o nie te spodnie, nie ten wózek, nie ta lala itd.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż mogę powiedzieć. Doskonale wiem o tym, że okazuję gniew dzieciom, bo zła jestem na siebie, że nie poradziłam sobie w danej sytuacji. Mój perfekcjonizm, od którego staram się dystansować przeważnie nieskutecznie jeszcze pogarsza sprawę. Ale i tak w danej sytuacji moja porażka skrupia się na dzieciach. Je chociaż potrafię przeprosić. Gorzej z mężem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak pomóc dziecku zrozumieć co to złość, jak mu wytłumaczyć żeby nie obwiniało tylko szukało rozwiązania? Jak dodatek może sobie radzić ze złością, jak ja jako dorosła osoba ma z tym problem?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie motywacją do zmian jest pragnienie, by mój synekmmiał pogodne dzieciństwo :)
    na swoją złość mam taki sposób: w ciężkich chwilach, gdy wpadam w złość, staram wzbudzić w sobie WSPÓŁCZUCIE dla tego, kto wyprowadza mnie z rownowagi i to pomaga skupic się na szukaniu powodów i rozwiązań :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ciężko opanować złość, ale warto pokazać dziecku, że się je kocha nawet podczas kłótni :) My zrobiliśmy sobie tradycję, że nie ważne co się dzieje, w sobotę wychodzimy gdzieś razem, czy to do parku czy czasami do Teatru Małego Widza, a czasami po prostu na spacer, wychodzimy nieważne kto i jak bardzo jest na kogoś zły :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój wpis!