W tym cudownym raju tu na Ziemi, w którym nie docenia się piękna natury i nie jest się wdzięcznym za to co mamy tu i teraz, wyrastały dzieci, które bardzo szybko poróżniła rządza posiadania i egoizm. W dzieciach została zasiana zawiść i zazdrość, nastawienie by podążać przez życie osobno, nie razem. Bardzo szybko rodzeństwo stało się dwojgiem całkiem obcych sobie ludzi, u których miłość do siebie przestała mieć znaczenie. Wybrali drogę egoistycznego podążania za własnymi, niezaspokojonymi pragnieniami, w których nie było miejsca dla nich obojga. Rodzina już nie była rodziną, więzy krwi przerwało uczucie pożądania wszystkiego dla siebie. A zawiść i egoizm przybierały na sile wraz z wiekiem i walką o pozycję. Zanim przeczytasz więcej, część pierwszą możesz przeczytać tutaj.
Jeśli masz rodzeństwo to pewnie pamiętasz te chwile, kiedy było coś do zrobienia w domu, a ty nie chciałeś pomóc kierując się myślą „dlaczego ja mam to robić, nie ona?, dlaczego ja, a nie on?!”. Najgorsze co może powstać w relacji między rodzeństwem to poczucie, że wszystko robimy sami. Patrzysz na siostrę, brata i żądasz, by to oni pomagali w domu, bo ty przecież nie masz czasu, masz swoje życie, swoje obowiązki. A jak coś już robiłeś, to z wyrzutem oraz żądzą poklasku...
A czy nie lepiej było żyć w zgodzie, po partnersku ? Dzielić się obowiązkami, rozmawiać ze sobą, być fair wobec siebie i innych? Cieszyć się ze wspólnego tworzenia i razem spędzanego czasu?
Dwoje dorosłych już dzieci poróżniły bogactwa ich ojca i pragnienie posiadania tych bogactw na własność. Plony niezgody drążyły zawiść w ich sercach, skreślając szczęście z lat ich życia. Ciągłe spory, walka, nieporozumienia, na które patrzyły kolejne pokolenia w ciszy i niezrozumieniu - nasiąkając złymi przykładami.
Matka rodziny była inna od ojca. W jej sercu królowała chciwość, która przez lata poróżniała rodzeństwo. Kiedy ojciec szedł z pomocą sąsiedniemu gospodarzowi, nie wyciągając ręki po zapłatę za pomoc, matka wyciągała dłoń, nie znając bezinteresownej chęci niesienia pomocy innym.
To stanowiło rdzeń wszelkiej zawiści i różnic w domu, w którym były dwa różne przykłady do naśladowania. Jeden mówił: "pracuj z sercem i pomagaj innym, a kiedyś całe dobro wróci do ciebie". Drugi mówił: "licz za wszystko co robisz, nie bądź głupcem".
Rodzeństwo mimo, że się kochało, nie potrafiło otwarcie ze sobą rozmawiać. Bojąc się nieszczerych intencji, trwało w złości i nienawiści, oddalając się od siebie. Wspaniałe życie usłane różami i owoce bogatych plonów przyćmiła ciemność, tworząc piekło na ziemi całej rodzinie. Rodzice chcąc zakończyć długoletnie waśnie przekazali majątek synowi, odwracając się plecami od córki i jej rodziny. Córka z dwójką dzieci i mężem tak jak stała, z tym co miała, zgromadzone przez lata niezgody, odeszła do ubogiej chatki, u podnóża kościelnych bram.
Egoizm i strach zwyciężył, miłość ustąpiła miejsca złu i niesprawiedliwości. Ale ciemność pozostała tylko nad rodziną, która odziedziczyła majątek, uwalniając spod swojej mocy kobietę z rodziną, która zmuszona iść w osamotnieniu, nie wiedziała jeszcze wtedy, że otrzymała od losu coś bezcennego: spokój, wolność, lepsze warunki do wzrastania dla jej dzieci.
Wiem tylko tyle, że na niesprawiedliwości nigdy nie zbudujesz szczęścia. Syn też miał wybór, mógł przejąć gospodarstwo lub w zgodzie poprowadzić je wspólnie z siostrą i jej rodziną. Wszystko wtedy mogło ułożyć się dobrze, a miłość i szacunek mogły przepędzić ciemną chmurę zła z ich serc. Syn nie wiedział, że owoce egoistycznych czynów obrócą się niebawem przeciwko niemu i jego rodzinie.
Gdybyś miał okazję spytać go i jego rodziców, czy chcieliby cofnąć czas - odpowiedzieliby, że tak, bo piekło jakie wtedy rozniecili między swoimi dziećmi, nie było warte ani grosza tego, co odziedziczył syn.
Za obrazem bogactwa czekał na niego ból, jeszcze więcej zawiści, niezgody, biedy, w której przyszło żyć nie tylko jemu, ale jego żonie, dzieciom, wnukom oraz rodzicom, którzy przy nim pozostali. Walka o iluzję bogactwa przeszła na kolejne pokolenie, wymiatając szczęście z lat życia domowników. Dalszy ciąg już za tydzień!
Autorka artykułu: Anna Nowak
Jeśli masz rodzeństwo to pewnie pamiętasz te chwile, kiedy było coś do zrobienia w domu, a ty nie chciałeś pomóc kierując się myślą „dlaczego ja mam to robić, nie ona?, dlaczego ja, a nie on?!”. Najgorsze co może powstać w relacji między rodzeństwem to poczucie, że wszystko robimy sami. Patrzysz na siostrę, brata i żądasz, by to oni pomagali w domu, bo ty przecież nie masz czasu, masz swoje życie, swoje obowiązki. A jak coś już robiłeś, to z wyrzutem oraz żądzą poklasku...
A czy nie lepiej było żyć w zgodzie, po partnersku ? Dzielić się obowiązkami, rozmawiać ze sobą, być fair wobec siebie i innych? Cieszyć się ze wspólnego tworzenia i razem spędzanego czasu?
Dwoje dorosłych już dzieci poróżniły bogactwa ich ojca i pragnienie posiadania tych bogactw na własność. Plony niezgody drążyły zawiść w ich sercach, skreślając szczęście z lat ich życia. Ciągłe spory, walka, nieporozumienia, na które patrzyły kolejne pokolenia w ciszy i niezrozumieniu - nasiąkając złymi przykładami.
Matka rodziny była inna od ojca. W jej sercu królowała chciwość, która przez lata poróżniała rodzeństwo. Kiedy ojciec szedł z pomocą sąsiedniemu gospodarzowi, nie wyciągając ręki po zapłatę za pomoc, matka wyciągała dłoń, nie znając bezinteresownej chęci niesienia pomocy innym.
To stanowiło rdzeń wszelkiej zawiści i różnic w domu, w którym były dwa różne przykłady do naśladowania. Jeden mówił: "pracuj z sercem i pomagaj innym, a kiedyś całe dobro wróci do ciebie". Drugi mówił: "licz za wszystko co robisz, nie bądź głupcem".
Rodzeństwo mimo, że się kochało, nie potrafiło otwarcie ze sobą rozmawiać. Bojąc się nieszczerych intencji, trwało w złości i nienawiści, oddalając się od siebie. Wspaniałe życie usłane różami i owoce bogatych plonów przyćmiła ciemność, tworząc piekło na ziemi całej rodzinie. Rodzice chcąc zakończyć długoletnie waśnie przekazali majątek synowi, odwracając się plecami od córki i jej rodziny. Córka z dwójką dzieci i mężem tak jak stała, z tym co miała, zgromadzone przez lata niezgody, odeszła do ubogiej chatki, u podnóża kościelnych bram.
Egoizm i strach zwyciężył, miłość ustąpiła miejsca złu i niesprawiedliwości. Ale ciemność pozostała tylko nad rodziną, która odziedziczyła majątek, uwalniając spod swojej mocy kobietę z rodziną, która zmuszona iść w osamotnieniu, nie wiedziała jeszcze wtedy, że otrzymała od losu coś bezcennego: spokój, wolność, lepsze warunki do wzrastania dla jej dzieci.
Powstały dwa światy: świat bogactwa pod chmurami i świat ubogi pod pogodnym niebem. Dlaczego rodzice tak postąpili? Dlaczego kierowała nimi niesprawiedliwość? Czy zrobili wtedy dobrze? Czy kierowali się wtedy głosem serca i sumienia? Nie wiem i już nigdy się nie dowiem.
Wiem tylko tyle, że na niesprawiedliwości nigdy nie zbudujesz szczęścia. Syn też miał wybór, mógł przejąć gospodarstwo lub w zgodzie poprowadzić je wspólnie z siostrą i jej rodziną. Wszystko wtedy mogło ułożyć się dobrze, a miłość i szacunek mogły przepędzić ciemną chmurę zła z ich serc. Syn nie wiedział, że owoce egoistycznych czynów obrócą się niebawem przeciwko niemu i jego rodzinie.
Gdybyś miał okazję spytać go i jego rodziców, czy chcieliby cofnąć czas - odpowiedzieliby, że tak, bo piekło jakie wtedy rozniecili między swoimi dziećmi, nie było warte ani grosza tego, co odziedziczył syn.
Za obrazem bogactwa czekał na niego ból, jeszcze więcej zawiści, niezgody, biedy, w której przyszło żyć nie tylko jemu, ale jego żonie, dzieciom, wnukom oraz rodzicom, którzy przy nim pozostali. Walka o iluzję bogactwa przeszła na kolejne pokolenie, wymiatając szczęście z lat życia domowników. Dalszy ciąg już za tydzień!
Autorka artykułu: Anna Nowak
Kiedy wreszcie nastąpi obiecany ciąg dalszy?
OdpowiedzUsuń