Przejdź do głównej zawartości

Jak odróżnić dobrą złość od złej złości? - Post Gościnny


Jak pomóc dziecku radzić sobie ze złością? Czy na pewno złość jest potrzebna człowiekowi do wyrażenia siebie? Jak to się dzieje, że zamrażając złość, zamrażamy też inne uczucia? Dlaczego, aby dziecko mogło bezpiecznie wyrażać złość, potrzeba, aby samo czuło się bezpieczne i akceptowane? Nie jest tajemnicą, że wielu dorosłych, rodziców ma kłopot z uczuciem złości... jak odróżnić dobrą złość od złej złości?

Too – Tikki  - w Opowiadaniu o niewidzialnym dziecku Tove Jansson - przyprowadza do rodziny Muminków małą Nini. Nieśmiałe, wylęknione, wycofane niewidzialne dziecko. Nini mieszkała u zimnej, ironicznej ciotki. Gdy na skutek lęków dziewczynka stała się niewidzialna, ciotka przestała się nią opiekować. W ten sposób mała znalazła się u Muminków. 

Na początku widać i słychać było tylko cichutki  srebrny dzwoneczek, który Mamusia Muminka zawiesiła na szyi małej Nini. Dzięki troskliwej opiece Mamusi Muminka, bezpieczeństwu i życzliwości wszystkich, stopniowo zaczęły się pojawiać łapki Nini, nóżki, rąbek ubranka. Nawet pojawił się cichy głosik. Potem cała, różowa, podarowana przez Mamusię Muminka sukienka i wielka kokarda. Nie widać było tylko twarzyczki...

Nini była uprzejma, sumienna, grzeczna, staranna, posłuszna. Zapraszana przez Muminka i Małą Mi do zabawy, wykonywała ich polecenia, skakała, grała w różne gry... Ale nie śmiała się, nie okazywała radości, a tylko posłuszeństwo i uprzejmość.
- Ona nie umie się bawić! Ona się nawet nie złości! – krzyczała Mała Mi... W takiej sytuacji wydaje się że nie ma problemu. Nie trzeba się zastanawiać, jak radzić sobie ze złością dziecka...

Powoli cała rodzina Muminków przyzwyczaiła się do takiego wyglądu Nini. Uważano, że nic już się nie da zrobić. Wyczerpały się nawet rady z poradnika Babci, Jak postępować z niewidzialnymi krewnymi

Aż pewnego razu rodzina Muminków wybrała się nad morze, żeby wyciągnąć łódkę z wody na zimę. Mamusia Muminka usiadła na pomoście i zaczęła troszkę narzekać, że nic ciekawego się ostatnio nie wydarzyło. Tatuś mrugnął porozumiewawczo do Muminka i zaczął podkradać się, aby zepchnąć Mamusię z pomostu. Wówczas Nini zdenerwowana podbiegła i ugryzła Tatusia Muminka! Wtedy pojawiła się twarzyczka rozgniewanej Nini. 

Krótkie, przeznaczone dla dzieci opowiadanie. Jednak prawdziwym, ukrytym odbiorcą tego tekstu są dorośli, są rodzice. 

Złość jest potrzebna każdemu człowiekowi do wyrażenia pełni osobowości. Zamrażając złość, zamrażamy też inne uczucia. A równocześnie, aby dziecko mogło bezpiecznie wyrażać złość, potrzeba, aby samo czuło się bezpieczne i akceptowane. Jeśli dziecko jest zbyt ciche, grzeczne i „niewidzialne”, to być może brakuje mu poczucia bezpieczeństwa. 

Wielu dorosłych, rodziców ma kłopot z uczuciem złości. Widzą rzucające się na ziemię dzieci, awanturujących się kierowców, wściekłego szefa i mówią „złość jest zła”. Tymczasem to nie złość jest zła, tylko sposób, w jaki ci ludzie ją wyrażają. 

Ludzie postrzegają złość jak psa łańcuchowego, który po długim czasie uwiązania został spuszczony ze smyczy. Skacze, szczeka, gryzie, drapie, kopie, poluje na wszystko, co przed nim ucieka... I nie wiadomo, co z nim zrobić. Najlepiej z powrotem na łańcuch.

Dobra złość jest jak berneński pies pasterski: wielki, łagodny, kudłaty, spokojny i delikatny. Dzieci właścicieli mogą spać w jego legowisku i podjadać z jego miski (dopóki mama się nie zorientuje i nie powie: „Fe, to nie dla ciebie, to dla pieska). Ale wystarczy, że dziecko oddali się na chwilę, wtedy berneńczyk popycha je łagodnie nosem, jakby mówił: „Wróć na miejsce”. Albo gdy coś lub ktoś grozi jego stadu. Wtedy nawet wilki się boją. 

Dobra złość jest konkretna, ma swój powód i adresata (Złoszczę się na ciebie, bo nie poinformowałeś mnie wcześniej o zmianie harmonogramu i muszę korygować moje plany). Jest adekwatna. Potrącenie na ulicy nie wywołuje furii, a raczej komentarz: „Popchnęła mnie pani. Proszę uważać.” I zgodna ze społecznymi normami. 

Złość służy obronie granic i jest sygnałem, że ktoś lub coś te granice narusza. 

Jest strażnikiem i papierkiem lakmusowym naszego poczucia bezpieczeństwa:
  •  Jeżeli złoszczę się na wszystko, to może warto pomyśleć o jakichś zmianach. 
  • Jeżeli w ogóle nie wyrażam złości, tłumię ją (tak, że nawet jej nie dostrzegam), to może nie czuje się bezpiecznie w danym otoczeniu.
Ucząc dzieci dobrej złości, warto przyjrzeć się, w jaki sposób my, dorośli wyrażamy to uczucie. Czy zdarzają nam się wybuchy złości i tłumaczenie: "Nie wiem, co mnie napadło. Nie byłem wtedy sobą”? 

Nic nas nie napadło. A jeżeli już, to brak odpowiedzialności za swoje uczucia. Jesteśmy odpowiedzialni za wszystkie swoje uczucia. I za to, w jaki sposób je wyrażamy. I tej odpowiedzialności uczymy nasze dzieci. Gdy dwuletnie (a czasem starsze) dziecko krzyczy i rzuca się na ziemię, warto mu zaproponować: „Jak już skończysz krzyczeć i tupać, przyjdź do mnie, a ja cię przytulę. A ty mi opowiesz, na co jesteś zły.” Ale gdyby jakiś złoczyńca napadł nasze dziecko, wtedy umiejętność krzyku i kopania bardzo się dziecku przyda.

Życzę wszystkim (dorosłym i dzieciom) dobrej, mądrej złości.

Na pewno masz pytania. Podziel się nimi w komentarzu, chętnie odpowiem na nie w kolejnych artykułach. :)

Autorka artykułu: Elżbieta Byzdra-Rafa

Jeśli spodobał wam się ten artykuł, możecie nas wesprzeć, aby mogło powstać więcej takich treści klikając tutaj: buycoffee.to/wychowacdziecko.pl

Komentarze