Powodem, dla którego rodzice wolą stosować kary niż ich nie stosować, jest obawa. Obawa, że jeśli nie zastosują kary, to dziecko pomyśli, że może być nieposłuszne. Uważają, że kara będzie jasnym sygnałem niezadowolenia rodzica. Trudno im uwierzyć, że dla dziecka rodzic jest tak ważną osobą i relacja między nimi na tyle istotna, że dziecku wystarczą odczucia rodzica, by zmieniło swoje zachowanie.
Wiele osób, rezygnując z kar popada w skrajności. Zaczynają widzieć tylko potrzeby dziecka i jego problemy. Zapominają, że dzieci - aby wyszły nam naprzeciw - muszą coś wiedzieć o naszych potrzebach i uczuciach. Gdy nie dbamy wystarczająco o własne potrzeby, zaczynamy odczuwać urazę i żal do dziecka.
Bywa też przeciwnie, kiedy rodzice w najlepszej wierze są skupieni na wychowaniu dziecka według własnych zasad i wartości, a swoje potrzeby, oczekiwania i uczucia mylą z potrzebami, oczekiwaniami i uczuciami dziecka. Często mówią o tym, jak powinno być, zamiast dlaczego czegoś chcą i dlaczego na coś się nie zgadzają.
Rodzice, gdy nie mają ochoty mówić o swoich uczuciach, ani cierpliwości wszystkiego tłumaczyć, wybierają metodę na skróty. Metodę nagród i kar.
Na szczęście coraz więcej rodziców zdaje sobie sprawę z negatywnych skutków podporządkowania sobie dzieci za wszelką cenę, łamania ich woli i karania za przejawy nieposłuszeństwa.
Dzisiaj dużo mówi się o tym, że najlepsze dla dziecka jest słuchanie go i podążanie za nim, zamiast ciągłego dyrygowania i popychania w wybranym kierunku. I rzeczywiście, dziecko chętnie wyjdzie nam naprzeciw, jeśli tylko będzie miało wystarczającą ilość informacji na temat tego, czego my rodzice pragniemy i jak się czujemy z tym, w jaki sposób dziecko się zachowuje, co mówi...
Jest to możliwe, pod jednym warunkiem. Dziecko potrzebuje od nas jasnej informacji, czego „chcę” lub „nie chcę”, aby mogło podjąć decyzję. Jednak często na nasze "nie chcę" dziecko reaguje złością i rodzice zaczynają czuć się bezradni. Nie chcą się konfrontować ze złością, płaczem dziecka i rezygnują.
Tymczasem rodzice, którzy szanują wolę dziecka, nie mogą się zwalniać z odpowiedzialności za siebie i dziecko i ulegać całkowicie. Bardzo ważne jest, aby właśnie z powodu tego poszanowania potrzeb i zdania dziecka umieli pokazać, że tak samo szanują swoje potrzeby i swoje zdanie.
Aby nie musieli kiedyś żałować swojej postawy i po cichu narzekać na „niewdzięczność” dziecka, trzeba by umieli jasno powiedzieć dziecku "tak" i "nie". I jeśli to się spotyka z niezgodą dziecka, jego złością, aby potrafili ze spokojem dać dziecku możliwość wyrażenia swojej frustracji.
W taki sposób jasno wyznaczamy granice, a niezadowolenie, złość czy smutek dziecka jest naturalnym sposobem na zrozumienie, gdzie tych granic przekroczyć nie można. Rodzic, który nie stosuje kar, na pewno potrzebuje więcej cierpliwości niż, gdyby kar używał.
Zdarza się z drugiej strony, że rodzice obawiają się powiedzieć dzieciom, czego chcą, albo co gorsza pytają dziecko, czy mogą coś zrobić. Dzieje się tak, kiedy trudno im wytrzymać reakcje dziecka, jego niezadowolenie, złość, kiedy trzeba mu powiedzieć: "Nie, ja tego nie chcę."
Musimy się nauczyć mówić: "Wygląda na to, że ci się to nie podoba. Pogadajmy."
Dziecko potrzebuje trochę czasu, aby nauczyć się, że nie warto stosować jakiegoś zachowania ze względu na naturalne konsekwencje, na przykład takie, że sprawia rodzicom czy innym dorosłym, dzieciom przykrość. Musi mieć czas, żeby to zrozumieć. A rodzice potrzebują więcej cierpliwości niż wtedy, gdy stosują kary.
Oczywiście stosowanie kar jest prostsze i działa szybciej.
Daję nagrodę albo karę i mam problem z głowy w sekundę. Kłopot w tym, że w efekcie takiej manipulacji (bo jest to manipulacja), dziecko niczego się nie uczy. Zmieniło swoje zachowanie nie dlatego, że zrozumiało, iż postąpiło źle, ale dlatego aby dostać coś lub czegoś uniknąć.
Gdy nie ma kar, dziecko ma szansę nauczyć się tego, co jest dobre, a co złe. Potrzebuje jednak przetestować jakieś zachowanie wiele razy. Musimy zatem uzbroić się z w cierpliwość, aby dać dziecku czas potrzebny na wyciągnięcie wniosków.
Niektórym rodzicom wciąż trudno uwierzyć, że miłość i akceptacja rodziców pomaga dzieciom w rozwoju, a nie zmienia ich w rozkapryszone „bachory” czy „złych ludzi”. Rodzic potrzebuje wzbudzić w sobie zaufanie, że dzieci jego miłość i akceptację wykorzystają do rozwoju, a nie po to, by wyciągnąć z nich błędną naukę. Czy zaufasz na tyle swojemu dziecku?
Wiele osób, rezygnując z kar popada w skrajności. Zaczynają widzieć tylko potrzeby dziecka i jego problemy. Zapominają, że dzieci - aby wyszły nam naprzeciw - muszą coś wiedzieć o naszych potrzebach i uczuciach. Gdy nie dbamy wystarczająco o własne potrzeby, zaczynamy odczuwać urazę i żal do dziecka.
Bywa też przeciwnie, kiedy rodzice w najlepszej wierze są skupieni na wychowaniu dziecka według własnych zasad i wartości, a swoje potrzeby, oczekiwania i uczucia mylą z potrzebami, oczekiwaniami i uczuciami dziecka. Często mówią o tym, jak powinno być, zamiast dlaczego czegoś chcą i dlaczego na coś się nie zgadzają.
Rodzice, gdy nie mają ochoty mówić o swoich uczuciach, ani cierpliwości wszystkiego tłumaczyć, wybierają metodę na skróty. Metodę nagród i kar.
Na szczęście coraz więcej rodziców zdaje sobie sprawę z negatywnych skutków podporządkowania sobie dzieci za wszelką cenę, łamania ich woli i karania za przejawy nieposłuszeństwa.
Dzisiaj dużo mówi się o tym, że najlepsze dla dziecka jest słuchanie go i podążanie za nim, zamiast ciągłego dyrygowania i popychania w wybranym kierunku. I rzeczywiście, dziecko chętnie wyjdzie nam naprzeciw, jeśli tylko będzie miało wystarczającą ilość informacji na temat tego, czego my rodzice pragniemy i jak się czujemy z tym, w jaki sposób dziecko się zachowuje, co mówi...
Jest to możliwe, pod jednym warunkiem. Dziecko potrzebuje od nas jasnej informacji, czego „chcę” lub „nie chcę”, aby mogło podjąć decyzję. Jednak często na nasze "nie chcę" dziecko reaguje złością i rodzice zaczynają czuć się bezradni. Nie chcą się konfrontować ze złością, płaczem dziecka i rezygnują.
Tymczasem rodzice, którzy szanują wolę dziecka, nie mogą się zwalniać z odpowiedzialności za siebie i dziecko i ulegać całkowicie. Bardzo ważne jest, aby właśnie z powodu tego poszanowania potrzeb i zdania dziecka umieli pokazać, że tak samo szanują swoje potrzeby i swoje zdanie.
Aby nie musieli kiedyś żałować swojej postawy i po cichu narzekać na „niewdzięczność” dziecka, trzeba by umieli jasno powiedzieć dziecku "tak" i "nie". I jeśli to się spotyka z niezgodą dziecka, jego złością, aby potrafili ze spokojem dać dziecku możliwość wyrażenia swojej frustracji.
W taki sposób jasno wyznaczamy granice, a niezadowolenie, złość czy smutek dziecka jest naturalnym sposobem na zrozumienie, gdzie tych granic przekroczyć nie można. Rodzic, który nie stosuje kar, na pewno potrzebuje więcej cierpliwości niż, gdyby kar używał.
Zdarza się z drugiej strony, że rodzice obawiają się powiedzieć dzieciom, czego chcą, albo co gorsza pytają dziecko, czy mogą coś zrobić. Dzieje się tak, kiedy trudno im wytrzymać reakcje dziecka, jego niezadowolenie, złość, kiedy trzeba mu powiedzieć: "Nie, ja tego nie chcę."
Musimy się nauczyć mówić: "Wygląda na to, że ci się to nie podoba. Pogadajmy."
Dziecko potrzebuje trochę czasu, aby nauczyć się, że nie warto stosować jakiegoś zachowania ze względu na naturalne konsekwencje, na przykład takie, że sprawia rodzicom czy innym dorosłym, dzieciom przykrość. Musi mieć czas, żeby to zrozumieć. A rodzice potrzebują więcej cierpliwości niż wtedy, gdy stosują kary.
Oczywiście stosowanie kar jest prostsze i działa szybciej.
Daję nagrodę albo karę i mam problem z głowy w sekundę. Kłopot w tym, że w efekcie takiej manipulacji (bo jest to manipulacja), dziecko niczego się nie uczy. Zmieniło swoje zachowanie nie dlatego, że zrozumiało, iż postąpiło źle, ale dlatego aby dostać coś lub czegoś uniknąć.
Gdy nie ma kar, dziecko ma szansę nauczyć się tego, co jest dobre, a co złe. Potrzebuje jednak przetestować jakieś zachowanie wiele razy. Musimy zatem uzbroić się z w cierpliwość, aby dać dziecku czas potrzebny na wyciągnięcie wniosków.
Niektórym rodzicom wciąż trudno uwierzyć, że miłość i akceptacja rodziców pomaga dzieciom w rozwoju, a nie zmienia ich w rozkapryszone „bachory” czy „złych ludzi”. Rodzic potrzebuje wzbudzić w sobie zaufanie, że dzieci jego miłość i akceptację wykorzystają do rozwoju, a nie po to, by wyciągnąć z nich błędną naukę. Czy zaufasz na tyle swojemu dziecku?
Wspaniały post!
OdpowiedzUsuńZupełnie inaczej spojrzałam teraz na moje kontakty z dzieckiem. Dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten artykuł, ja właśnie myślałam, że niekaranie dziecka jest czymś nieodpowiedzialnym. Że dzieci wychowujemy na porządnych ludzi dzięki odpowiednim karom. Musze to ponownie przemyśleć...
OdpowiedzUsuń