Przejdź do głównej zawartości

Autorytet okiem nastolatka cz. 2

Na pewno są nastolatki, z którymi szczególnie trudno dogadać się rodzicom. Dorastające dziecko stawia cię w sytuacjach wymagających sporych umiejętności wychowawczych. Umiejętności w słuchaniu, porozumiewaniu się, rozwiązywaniu problemów, negocjowaniu. W sytuacjach wymagających siły emocjonalnej i spójności w wyznawanych wartościach.

Ważne: nastolatki często reagują agresją na przejawy emocjonalnej słabości u rodziców. Dlatego tak ważne jest, aby zachowywać spokój i wykazać się mądrością, która może stać się dla dorastającego i chwilowo niepoczytalnego dziecka wybawieniem. 

A czy są dorośli, z którymi nastolatki nie są w stanie dojść do ładu? Zrozumieć ich, wyjść im na przeciw? Jakie zachowania dorosłych prowokują młodzież do skandalicznych zachowań? Jakie sposoby porozumiewania się są zupełnie nieskuteczne? Wreszcie - jaka osoba nie może liczyć na szacunek i autorytet nastolatków?

Spójrzmy na to okiem nastolatka:

"Bywają nauczyciele z którymi nie da się dojść do porozumienia. Na przykład nasz były nauczyciel od matematyki. Był lubiany przez większość klasy za to, że robił łatwe sprawdziany, ale pomimo tego nikt go nie szanował, mieliśmy tragiczne oceny, a lekcja wyglądała jak jakiś kataklizm. 

On zupełnie nie miał do nas podejścia. Prowadził lekcje tylko dla paru osób, a przy tym strasznie głośno krzyczał, żeby zagłuszyć klasę, która przez jego podniesiony ton była jeszcze głośniej. 

Na takiej lekcji trudno było w ogóle wytrzymać. Wszyscy się przekrzykiwali. Większości klasy się nudziło i nawet nie słyszeli co on mówił.

Nie potrafił nas na lekcjach zainteresować matematyką, chociaż w czasie dodatkowych godzin umiał wytłumaczyć tak, że wszystko stawało się jasne. Ale nie udawało mu się zainteresować większej grupy osób. Wszyscy chodzili na dodatkowe lekcje i dopiero tam byli cicho, w sytuacji zagrożonej oceną niedostateczną.

Czasem na jego lekcjach dochodziło do takich scen, że zaczynały latać po klasie samoloty, kanapki, kredy, ołówki, długopisy, a nawet kwiatki. Potem było wpisywanie uwag, dyskusje i kłótnie z nauczycielem… W rezultacie wizyta pani dyrektor. I wszyscy zwalali winę na nas, uczniów. 

Nikt nie brał pod uwagę tego, że to może być wina nauczyciela, jego zachowania. Tłumaczył się, że nie może prowadzić lekcji, bo wszyscy są głośno. Jak to nie mógł prowadzić? Przecież to robił – dla siebie. Wina spadała na nas, a przecież NIE DA SIĘ uczyć czegoś, co nawet przez chwilę nie jest interesujące! Powinien nas tym zainteresować... Niestety dla niego i naszej klasy na porozumienie było za późno. Ktoś taki nie powinien być nauczycielem." Nastolatka - gimnazjum, klasa III. A co Ty o tym myślisz? Komentarze są jak zwykle mile widziane!


Komentarze